Data: czwartek, 15 Kwiecień 2010 autor: Redakcja
Zaczyna się frapująco, ale mowa tu o pierwszym meczu żużlowym Anity zaliczonym na żywo. I to gdzie? W Gnieźnie! Moim rodzinnym mieście. Inauguracja rzecz święta, więc wypisałam sobie połączenia kolejowe na lany poniedziałek. Ale na szczęście znajomi z Warszawy zdecydowali się na pierwszoligowe rozgrywki.
Zapakowaliśmy się do małego niebieskiego samochodziku, wywiesiliśmy szaliki Startu za okna i hajda ? z Warszawy szosą na Skierniewice i dalej 120 na godzinę po autostradzie aż do Wrześni. Jak fantastycznie furkotały szaliki za szybą! Czułam, że sezon naprawdę się zaczął. Nawet na stacji benzynowej, gdzieś pod Koninem – ku mojemu miłemu zaskoczeniu ? pani ekspedientka poznała się na nas i podała mi zapalniczkę z Jasonem Crumpem. Pogoda była słoneczna, żadnych opadów. Wcześniej Anita, moja koleżanka z pracy, bo o niej mowa, oglądała żużel w telewizji, ale wszyscy wiemy, że to zupełnie inna bajka.
Dzięki niesamowitemu splotowi okoliczności poznała mojego towarzysza wyjazdów do Lublina, Bydgoszczy i Krakowa – zakochanego w barwach Włókniarza. Daniel wybierał się na inaugurację sezonu oczywiście do Częstochowy. Z powodu oczekiwanych opadów mecz odwołano. Z radością przystałam na propozycję wspólnego wyjazdu samochodem, bez przesiadek na dworcach. Anita zaopatrzyła się w duże pudełko z sernikami i innymi wypiekami, które przypominały nam, że jest Wielkanoc. Dla nas ? mojego syna, Daniela i dla mnie to było wielkie święto kibicowskie ? inauguracja zawodów ligowych. Podgryzając sernik i murzynka, wspominaliśmy nasze wspólne wyjazdy. Teraz mam nadzieję dołączy do nas Anita. Rodowita Warszawianka, fanka muzyki rockowej i psów rasy cocker spaniel ? miała dotychczas pojęcie o żużlu jak większość statystycznych Polek: że istnieje Falubaz, Tomasz Gollob i motor bez hamulców. Wiedziała też, że ?czarno ? czerwone to barwy niezwyciężone? i często ubierała się w ten sposób, sprawiając mi wielką przyjemność. Bo mimo dużej różnicy wieku ? mogłaby być moja córką – bardzo się lubimy i łączy nas sentyment do TSA i muzyki w tych klimatach.
A że pracujemy w jednej szkole, więc przy każdej okazji zdawałam relacje z Sanoka, balu żużlowców czy wystawy na Młocinach. Jakiś rok temu miałam pomysł, żeby zabawić się w swatkę i poznać ze sobą Anitę i Daniela. Ale los zetknął ich niedawno bez mojego udziału i tym bardziej jestem szczęśliwa. Bo świat kibicowski wzbogacił się o jedną piękną młodą osóbkę w czerwonych spodniach i czarnej bluzie z kapturem. Zabawne były nasze babskie rozmowy na korytarzu szkolnym, telefony i SMS ? y. Jaki jest układ polskich lig? Dlaczego ludzie wypełniają tak pracowicie program żużlowy? Kto jeździ w Grand Prix? Na czym polega fenomen Hansa Nielsena? Czy Sam Ermolenko dobrze gra na gitarze? I tak dalej. To wspaniałe, że Anita nie tylko została dziewczyną kibica żużla, ale i przestała być biernym obserwatorem. Teraz już nie można jej zarzucić, że jest ignorantką. Mając takich obytych ?nauczycieli?? Siedziała w Gnieźnie na trybunie i fotografowała start i pierwszy łuk. Zdjęcie orzełka z motocyklem ? darem sponsora dla Oskara Fajfera – jest dziełem Anity. Ja poszłam jak zwykle do sektora 10 drzeć się przy bandzie i fotografować oprawę wizualną. Była imponująca – 40 nowych flag czarno – czerwonych i kilkanaście symboli Startu w wieńcu laurowym nawiązującym do hasła ?Nigdy na tronie ? zawsze w koronie? widocznego podczas prezentacji. Byłam naprawdę wzruszona, widząc, jak mój syn trzyma dumnie jedną z flag. Szkoda, że doping ?audio? nie dorastał poziomem do dopingu ?video? na trybunach gnieźnieńskich.
Łopoczące barwy nad głowami kibiców prezentowały się widowiskowo, ale okrzyki dochodzące z sektora ?dopingującego? były skandaliczne. Takiego wulgarnego ?pocisku? w stronę kibiców przyjezdnych dawno nie słyszałam. Przywiozłam komplet baterii do mojego megafonu będącego w posiadaniu ekipy z sektora 12. Gdy usłyszałam pierwsze okrzyki, szybko odebrałam im tubę pod pretekstem wymiany baterii i schowałam do plecaka. Dobrze, że Anita nie słyszała z trybuny tych ?przyśpiewek?? Bardzo podobał jej się mecz z Wybrzeżem i planuje następne wyjazdy!
Podobne artykuły:
- Gadżety żużlowej kobiety
- Cyrk na kółkach
- Pyrlandia, Pyrlandia?
- Gratulalok Miszkolc, brawo Lublin!
- Egzotyka meczu w Równem
Tagi: Blog Jawki
Kategoria: Blog Jawki | Komentarze (0)