Data: wtorek, 28 Lipiec 2009 autor: Redakcja
Lubelski bęben ?Perła? dzierżył w Pile Grzesiek. Ale ja zwracałam się do niego per ?Sałatka?, bo chłopak jest podobny do Zbigniewa Czerwińskiego jak nikt inny na świecie. Sałatka bawił nas po drodze w busie scenką pod tytułem ? Jak w południowej Polsce kibice konsumują ziarenka słonecznika? Miodzio! Jaś Fasola wysiada przy nim.
Dialogi Sałatki z Shieldsem to też powód do skręcania się ze śmiechu. Oczywiście niezwykłe podobieństwo do Adama Shieldsa spowodowało, że nie pamiętam jak ten drugi wesołek ma na imię. Ale najbardziej zachwyciłam się postacią pana Tadeusza. Starszy pan ma siedemdziesiątkę na karku i zalicza od lat pięćdziesiątych wszystkie mecze wyjazdowe kibiców lubelskich. Siedział cichutko z butelką oranżady, nie wołał ?postój!?, głośne przyśpiewki kwitował pobłażliwym uśmiechem i trzymał kciuki za swoją drużynę.
Dla mnie to jest autorytet kibicowski. Na stadionie w Pile serce rwało się do grupy z Gniezna, która przyjechała samochodem dopingować gospodarzy, ale tak się zżyłam przez 700 kilometrów z kibicami lubelskimi, że zostałam z nimi w klatce i pracowicie wypełniałam 3 programy jednocześnie. Mój syn poszedł lojalnie na trybuny pilskich ?oprawców? i jakoś się podzieliliśmy ? wyjątkowo. Bo zawsze jesteśmy razem. Kuba wielokrotnie pomagał w oprawach Startu Gniezno. Podczas meczu z Unią Tarnów 5 lipca chłopcy zaprojektowali oprawę nawiązującą do naszego wyjazdu do Tarnowa 3 maja. Jak było z góry wiadomo ? pozostało nam śpiewać tylko refrenik ?Bo fantazja jest od tego, żeby bawić się na całego? – bo na zwycięstwo nikt w jaskini lidera ligi nie liczył. Natomiast w Gnieźnie po ósmym, ostatnim jak się okazało, biegu odpaliliśmy 10 stroboskopów za folią ukazującą powyższy cytat. Dostałam jeden ?flesz? wraz z instrukcją gdzie i jak odpalić. Niestety, moja nadgorliwość spowodowała, że za długo zastanawiałam się (estetka jestem), gdzie postawić dymiącą już racę i zaczęła mi się palić w ręku.
Tak właśnie debiutanci mają za swoje. W pierwszej chwili nie bolało nic, więc zrobiłam zdjęcie synowi z kulis oprawy, a potem przeskoczyłam przez płot na pas bezpieczeństwa, żeby sfotografować fragment hasła. Dopiero gdy dogasały pulsujące światła zobaczyłam, że ręka bez skóry wygląda tragicznie i piecze. Nie chciałam robić zamieszania i wyjść na ofiarę losu, więc posmarowałam sobie rękę kremem Nivea, który zawsze mam przy sobie. Zobaczył to chłopak siedzący obok i zemdlał. Przyjechała po Maćka karetka i zabrała po torze żużlowym na zaplecze stadionu. Myśleliśmy, że to zasłabnięcie, bo przecież Maciek kierował samochodem z Piły i był zmęczony. A to ja byłam przyczyną? Przepraszam, Maćku! Ale miałeś frajdę! Runda karetką po torze, to jest coś! Wszystko skończyło się dobrze. Po zawodach poszłam do karetki, odebrałam Maćka z rąk naszego lekarza sportowego, który założył mi fachowy opatrunek. Pan doktor zagroził, że załatwi mi u prezesa Rusieckiego zakaz stadionowy? Ale chyba żartował, bo znamy się z czasów wyjazdów na Ukrainę. Pan Grzegorz uratował dwoje Polaków podczas wypadku przy granicy. Natychmiast założył kołnierze ortopedyczne i reanimował tych ludzi ? ojca i córkę. Krew, smar, spalenizna, otwarte rany, samochód do góry nogami w rowie, a on ? bez wahania ze spokojem, merytorycznie udzielał pomocy. Karetki ukraińskie, które przyjechały po dwudziestu minutach z powodu braku kołnierzy i innego wyposażenia, nie miałyby już nic do roboty gdyby nie nasz lekarz. Mam nadzieję, że żartował z tym zakazem, ale co do pirotechniki to ma rację, że starym babom powinno się zabraniać eksperymentów. Przypłaciłam swój debiut kilkoma wizytami u dermatologa, ale nie żałuję odniesionych ran za Start.
Dwa dni później na warsztatach komentatorskich z Tomkiem Lorkiem dumnie obnosiłam się z opatrunkiem? Jak zwykle odeszłam od tematu. Wracając do bębniarzy ? w Pile bęben dzierżył Sałatka i Becia ? co widać na zdjęciu, a w Lublinie brat Beci ? Mani. Dzięki takim kolorowym postaciom świat jest piękniejszy. W Gnieźnie i na wyjazdach bęben obsługiwali ostatnio Błażej i Marcineek. Jak kiedyś pisałam ? bęben pochodzi z domu kultury na Ursynowie, ponieważ wyżebrałam na potrzeby dopingu na Gwardii. Też byłam bębniarką!
Podobne artykuły:
- Kolorowy dziad żużlowy
- Przedsezonowe balety
- Listopadowe smutki
- Moja druga młodość ? nowy felieton autorstwa Jawki!
- Gniezno ? Piła ? jedna siła!
Tagi: Blog Jawki
Kategoria: Blog Jawki | Komentarze (0)