Data: środa, 15 Grudzień 2010 autor: Redakcja
Wielkimi krokami zbliża się dwudniowy maraton w Sanoku. Już nie mogę się doczekać! Niedawno w Warszawie odbyła się konferencja prasowa promująca zawody ice speedwaya. Niestety, nie mogłam być obecna, bo zorganizowano ją w godzinach przedpołudniowych. Strasznie żałuję, że nie mogłam spotkać się z Mirkiem Daniszewskim i Grzegorzem Knappem, że nie dotknęłam kolców motocykla eksponowanego w Warce. Ale tym bardziej zatęskniłam za tym zapachem parkingu, hukiem silników, chrupiącym śniegiem i lodem pod butami?
Po pierwszych moich zawodach utkwił mi w pamięci zapach choinek, a rok później zapach grzańca. A znajomi w Sanoku ? ci sami: Kalina Tokarska z ekipą kibicowską z Torunia, Maciek Witt z funkcyjnymi z Piły, Eryk Wolniewiński z synami i Adrianem Gałą (na zdjęciu Adrian z Muniem Wolniewińskim na lodowisku krytym) z Gniezna, cała obsługa biura z Warszawy?
Rok temu ośmieliłam się wtargnąć do parkingu i pobuszować między motocyklami. Widziałam, jak sędzia Leszek Dembski z Ostrowa sprawdza ciśnienie, jak ważone są motocykle przed zawodami, jak Mike Widera dokręca śrubki? Jakoś mnie ochroniarze z Gniezna nie przepędzili to i w tym roku sobie pobuszuję tym bardziej, że będę osobą funkcyjną. Jako że posiadam licencję spikera, to spróbuję się w roli komentatora z parku maszyn. Muszę się poduczyć z rosyjskiego, bo trochę zapomniałam, a jak mi przyjdzie przeprowadzić wywiad z Nikołajem Krasnikowem? Oj, będzie co robić w Boże Narodzenie! Słowniczek i zeszycik pójdzie w ruch. Bo po angielsku nie ma problemu, żaden Fin czy Szwed mi nie straszny. Szczególnie cieszę się na spotkanie z Pekką, mechanikiem Henri Malinena. Może go zaciągnę do zamku do galerii Zdzisława Beksińskiego? Odkąd zaczęłam studia podyplomowe z historii sztuki, tym bardziej ciągnie mnie do Sanoka. To miasto rodzinne Beksińskiego, wszystkie swoje dzieła przekazał do sanockiej galerii. Takie klimaty z pogranicza grozy i fantastyki na pewno zainteresują ciekawych świata Finów.
Rozmawialiśmy z Pekką o podróżach i egzotycznych miejscach, na pewno mu się spodoba malarstwo Beksińskiego. Pójdę sobie znowu na lodowisko popatrzeć na trening hokejowy i chociażby na pojedynek z krążkiem młodych gnieźnieńskich żużlowców ? Adriana Gały i Munia Wolniewińskiego. Ostatnio widziałam ich pod tablicą wyników na meczu Startu jak zmieniali cyfry. Chłopaki do tańca i do różańca! A cała obsługa techniczno ? biurowa też fantastyczna! Od rana do nocy uwijali się, żeby pomóc Pawłowi Ruszkiewiczowi. Ten wydawał polecenia i wszystkiego doglądał. I wszystko grało, bo organizacja świetna. Ostatnio Paweł Ruszkiewicz pomagał nam przełamywać ?pierwsze lody? w opornym środowisku warszawskich działaczy sportowych. Planowaliśmy na Stegnach turniej ice Speedwaya, ale sprawa się przeciągnęła do 2012 roku. Im większe miasto, tym bardziej skomplikowane przeszkody administracyjne. A w Sanoku wszyscy żyją tą imprezą!
Strona internetowa poświęcona turniejom lodowym co kilka dni umieszcza nowe wiadomości. Spotkanie decydentów, nowy niemiecki zawodnik, sprzedaż biletów, rezerwacje z Niemiec i Holandii, nowe ogrodzenie i budki wokół stadionu, hotele i schroniska w pełnej gotowości? Udzieliła mi się ta gorączka lodowa i już nie mogę się doczekać do wyjazdu. Osiem godzin w autokarze przez całą Polskę, przymusowy urlop bezpłatny, ciepłe barchanowe gacie i podwójne skarpetki, rękawiczki, czapka uszatka i? jazda na południe!
Podobne artykuły:
- Redbulinki i zmarzlinki
- Raz do roku w Sanoku
- ?Magiczny? wyjazd
- Byłam wirażowym! ? nowy felieton autorstwa Jawki!
- Forsowanie bram
Tagi: Blog Jawki
Kategoria: Blog Jawki | Komentarze (0)