SEC na półmetku

Data: czwartek, 12 Wrzesień 2013 autor: Redakcja

Za nami dwie rundy cyklu o Indywidualne Mistrzostwo Europy, przed nami tyle samo. Gorican i Rzeszów, te dwa miasta będą gościły we wrześniu najlepszych żużlowców Europy. Ważną kwestią jest, że tylko trzech pierwszych zawodników tegorocznego cyklu utrzyma się w elicie i nie będzie musiało walczyć o awans w eliminacjach.

W tej chwili sytuacja w klasyfikacji generalnej jest bardzo ciekawa, gdyż praktycznie każdy z pierwszej ósemki ma szansę na podium. Prowadzący Emil Sajfutdinow ma spory problem, gdyż odniósł kontuzję w trakcie meczu ligowego w Polsce . Cały sztab pracuje nad tym, aby czas rehabilitacji Rosjanina był skrócony do minimum. Determinacja Sajfutdinowa dotycząca walki o mistrzostwo świata, jak i mistrzostwo Europy jest tak ogromna, że nawet z potężnym bólem Rosjanin może wsiąść na motocykl i walczyć o każdy punkt. Nie mniej jednak taki scenariusz jest mało prawdopodobny, dlatego do walki o zwycięstwo w SEC walczyć będą kolejni na liście, czyli Nicki Pedersen, Tai Woffinden, Tomasz Gollob oraz Grigorij Łaguta. Wyżej wymienioną czwórkę dzieli różnica dosłownie kilku punktów, co sprawia, że zawody w Gorican oraz Rzeszowie będą z pewnością pasjonujące.

Nicki Pedersen nigdy nie odpuszcza żadnego biegu, dwukrotnie przegrywał jedynie z dotychczasowym liderem cyklu. Tai Woffinden to młody, wielce ambitny Brytyjczyk, którego żadnemu sympatykowi speedwaya przedstawiać nie trzeba. Tegoroczna eksplozja formy zawodnika reprezentującego w Polsce barwy Betard Sparta Wrocław spowodowała, iż był on niezwykle ważnym ogniwem w ekipie wrocławskiej. Zaowocowało to utrzymaniem się drużyny z Dolnego Śląska w polskiej ENEA Ekstralidze. Woffindena i Pedersena dzieli zaledwie jedno oczko, co sprawia, że między tą dwójką będzie z pewnością iskrzyć.

Gorszy jednak nie chce być jedyny Polak liczący się w walce o tytuł mistrza Europy, Tomasz Gollob. Mistrz świata z 2010 roku przeżywa regres formy w walce o tytuł czempiona globu, jednakże w ENEA Ekstralidze radzi sobie wybornie. Świetne, czwarte miejsce w Gdańsku spowodowało, że polscy fani zaczęli wierzyć w ten jakże prestiżowy tytuł. Niestety, w Togliatti w pierwszych dwóch startach Gollob nie mógł się odnaleźć i dopiero trzy ostatnie biegi to prawdziwy popis najbardziej utytułowanego polskiego zawodnika. Nie wystarczyło to jednak na awans do barażu, przez co Gollob stracił kilka cennych punktów.

Tuż za Gollobem czai się Grigorij Łaguta, który dopiero w Togliatti pokazał ekstremalny speedway na nieziemskim poziomie. Czasami wariacka jazda doprowadzała komplet publiczności do czerwoności, co przełożyło się także na wielkie zainteresowanie przed odbiornikami telewizorów. Rosjanin dosłownie jeździł po bandzie, aby mozolnie odrabiać punkt za punktem. Udało mu się to i w klasyfikacji generalnej przedostał się już na piąte miejsce. Zawsze szarżujący Grisza z pewnością będzie chciał wykorzystać ewentualną absencję Sajfutdinowa i wskoczyć do pierwszej trójki, która da mu pewne miejsce w przyszłorocznym cyklu.

Takim samym dorobkiem co Łaguta może pochwalić się Martin Vaculik. Ten niezwykle skutecznie jeżdżący Słowak zaskakuje rzeszę fanów i z zawodów na zawody jeździ coraz lepiej. Tylko niefortunna decyzja sędziego zabrała mu awans do barażu w turnieju w Gdańsku. W Togliatti w biegu ostatniej szansy nie dał rady Pedersenowi i późniejszemu zwycięzcy Emilowi Sajfutdinowowi.

Kolejni zawodnicy nie mają dużej straty, ale ich występy są dość nierówne. Wszyscy mają jednak takie same szanse na sukces i walka o mistrzostwo będzie się toczyła do samego końca. Warto już powiedzieć, że 29 września w Rzeszowie będziemy świadkami niesamowitego święta żużla. Rzeszowski owal o długości 395 m, był gospodarzem tegorocznych zawodów o mistrzostwo świata na długim torze. 395 metrów ścigania najlepszych żużlowców Europy, to samo w sobie ekscytuje i sprawia, że wiele osób postanowi wybrać się do Rzeszowa, aby fetować zwycięstwo swojego ulubieńca.

Radosław Zieliński & Łukasz Benz
www.speedwayeuro.com