Data: czwartek, 31 Lipiec 2014 autor: Redakcja
?Mężczyzna obdarzony imieniem Tadeusz ma zdecydowanie więcej zalet niż wad. Przede wszystkim jest ogromnie dobry ? inni ludzie są dla niego nierzadko znacznie ważniejsi niż on sam i na ich rzecz gotów jest poświęcić wszystko, co posiada, łącznie ze swoim czasem i życiem osobistym. Jest szlachetny, inteligentny i kulturalny. Umniejsza swoje sukcesy. Wie, że ludzie widzą w nim te wszystkie cechy i otwarcie go za nie podziwiają, ale krępuje go to i bardziej się na to obrusza niż się cieszy, gdyż jest bardzo skromny.
Nie lubi, gdy wywleka się na światło dzienne jego sukcesy i nie ma w tym nic z kokieterii, a często nawet potrafi się o to poważnie zdenerwować, więc lepiej uszanować jego życzenie i pozwolić mu działać w ukryciu.?
Te informacje z gatunku ?Znaczenie imion? dokładnie oddają charakter obu panów Tadeuszów. Pierwszy to kibic z Lublina, który jeździ na wszystkie wyjazdy drużyny lubelskiej i jest zawsze obecny na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich. Skromnie siedzi na trybunie pod dachem, szukając cienia w słoneczne dni lub osłony przed deszczem. Z uwagi na zaawansowany wiek zawsze powolutku o lasce i wsparty na ramieniu młodszych kolegów wchodzi na stadion i przysiada na murku przy kasie. Ostatnio właśnie na tym murku siedzieliśmy rozmawiając o Robercie Miśkowiaku ? ulubionym zawodniku pana Tadzia. To właśnie dla niego przemierza całą Polskę w busie z kibicami lubelskimi. Rybnik, Rzeszów, Gniezno ? to dla niego bułka z masłem. Poznaliśmy się bliżej w czasie dalekiej wyprawy do Piły kilka ładnych lat temu. Mieliśmy mnóstwo czasu na rozmowy o żużlu. Kibice często robili przystanki, wylegali na papierosa, a pan Tadzio siedział skromniutko przy drzwiach, popijając od czasu do czasu swoją oranżadę. Będąc na pogrzebie zmarłego przedwcześnie spikera Mariusza Stypuły również zauważyłam pana Tadeusza stojącego z dala między drzewami. Nigdy nie afiszował się ze swoją miłością do żużla, nigdy nie pchał się przed szereg. Mając na względzie żenująco niską emeryturę ? tym bardziej podziwiam pana Tadeusza za jego wieloletnie przywiązanie i wierność rodzimym barwom.
Drugim imiennikiem, który idealnie pasuje do opisu charakteru jest Tadeusz Cieślewicz. Niestety muszę napisać o Nim w czasie przeszłym. Zmarł nagle w wieku 57 lat w marcu tego roku. Ostatnie nasze spotkanie ? w sierpniu 2013 ? przebiegało tradycyjnie. Wpadłam przed południem w środku tygodnia do warsztatu szkółki żużlowej. Tadzinek zaparzył świeżą kawę i zasiadł przy stoliku pytając ?I co tam Teryska w wielkim świecie?? Niestety nie mógł długo gadać, bo po południu miał się odbyć trening szkółkowiczów i na podeście czekał niekompletny motor. Zaoferowałam się do podawania narzędzi i przytrzymywania sterczących linek sprzęgłowych. W taki oto sposób widzieliśmy się ostatni raz i na szczęście pstryknęłam zdjęcie Tadzinkowi przy robocie. Zostały mi w pamięci jego spracowane ręce, tatuaże, rozrusznik serca i serdeczny uśmiech. Kochał swoją pracę i żaden silnik nie miał dla niego tajemnic. Wielokrotnie będąc na zawodach młodzieżowych w Opolu, Krakowie, Gnieźnie czy Pile ? widziałam w parkingu pana Tadzia uwijającego się przy motorach swoich podopiecznych. A po zawodach ? towarzyski, dowcipny, z nieodłącznym papierosem i kubkiem kawy w ręku. Poznaliśmy się bliżej w trakcie długich podróży na Ukrainę ze Startem Gniezno w roku 2008. Takie wyjazdy bardzo zbliżają ludzi. Wówczas dopiero zaczęłam się zwracać do Niego poufale – ?Tadzinek? – jak reszta teamu.
Wychował trzech synów – Tomka, Dawida i Marka na wojowników Speedwaya, a przed rokiem zabrał się za karierę wnuka ? Oskara. Z entuzjazmem wspierał nastolatka w próbnych jazdach, pokazywał błędy i wskazywał pozytywy. Teraz warsztat przy Wrzesińskiej 25 nie ten sam, brakuje mi tego symbolu skromności i pracowitości. Pół roku musiało minąć, żebym spokojnie bez łez to wszystko napisała? Cześć Jego pamięci!
Teresa Juraszek
Podobne artykuły:
Tagi: Blog Jawki, WTS
Kategoria: Blog Jawki, WTS | Komentarze (1)
7 grudnia 2019 o godz. 16:55
Pięknie napisany artykuł.