Data: czwartek, 7 Lipiec 2011 autor: Redakcja
Tylko taka myśl mi przychodzi do głowy, gdy zabieram się do opisywania moich ostatnich przeżyć żużlowych. Nieopisana radość na widok Przemka Pawlickiego odbierającego złoty puchar na najwyższym stopniu podium MMPPK 1 lipca w Gdańsku.
W strugach deszczu nasza przemoczona dwudziestoosobowa grupka kibiców z Warszawy cieszyła się wraz z Piotrem, Przemkiem i Patrykiem. Na podium stanęły legendy żużla ? trenerzy swoich podopiecznych ? Jankes, Andrzej Huszcza i Stanisław Miedziński. Nie zdążyłam na początek dekoracji, gdyż musiałam ściągnąć z siatki moją flagę Warszawa. Jeździłam z nią do Świętochłowic, Krakowa i na GP, więc była dla mnie cenniejsza niż chwila wręczania medali. Zresztą wiedziałam, że inni zrobią dobre zdjęcia.
Był z nami Darek, kibic Motoru Lublin, który mieszka w Warszawie od lat i fotografował przed zawodami w parkingu wszystkie chwile przygotowań, umieszczając na gorąco na Facebooku. Miał laptopa na kolanach na sektorze i bawił się w reportaż on-line. A ja przybiegłam ze zmokłą flagą i zdążyłam ją rozciągnąć przed podium, gdy na niej stała tylko nasza złota drużyna. Chłopcy odebrali bardzo praktyczne prezenty ? lodówki samochodowe, przydatne w dalekich podróżach. Byli bardzo szczęśliwi, nawet gdy Przemek oblał wszystkich szampanem, bo i tak byliśmy mokrzy do suchej nitki. Podrzucaliśmy zawodników i trenera oraz pana Adama Krużyńskiego, głównego sponsora.
Bo właściwie wszystko jemu właśnie zawdzięczamy. Od kilku lat obserwował nasze działania i zaufał nam powierzając organizację przedsięwzięcia. Widział sprawność naszej grupy zadaniowej i jej efekty ? spotkania z Tomaszem Gollobem, konkursy fotograficzne, zaangażowanie w Sanoku i współpracę z mediami, naszą ? niemodne słowo ? pasję społecznikowską. Grupy dwudziestu osób, które dla żużla poświęca swój wolny czas i pieniądze. Po tych naszych wyśmiewanych przedsięwzięciach ?okołożużlowych? przyszedł czas na konkrety. Mamy już licencje, doświadczenie, możemy liczyć na siebie. Śmiali się z nas, że robimy pokazy mody kibica żużlowego i zawiązaliśmy stowarzyszenie, żeby oglądać w knajpie transmisje. A my małymi kroczkami tworzyliśmy grunt pod śmielsze dokonania.
Regulamin sportu żużlowego ? moja biblia – pozwolił na utworzenie drużyny młodzieżowej z wypożyczeniem zawodników. I udało się znakomicie! Początkowo trudno było znaleźć juniorów, bo kluby chciały pieniądze za wypożyczenie zawodników. Nawet tych z dolnej półki. Chodziło o to, żeby początkujący juniorzy mogli sobie pojeździć, a pod szyldem ?Warszawa? wzbudzimy zainteresowanie władz miasta żużlem. Nie było presji na wynik. Już mieliśmy ugadanego trenera z Gorzowa i kilku chłopców z zachodniej Polski. Ale wiosną pan Adam Krużyński przekonał braci Pawlickich, że terminy zawodów nie będą kolidowały z meczami ligowymi. Natychmiast po podpisaniu umów wzięliśmy miarę z zawodników i zamówiliśmy piękne kewlary w barwach żółto ? czerwonych ? barwach Warszawy. Ich sfinansowanie wciąż deklaruje Urząd Miasta. Inni sponsorzy dołożyli się do kosztów przejazdów i remontu silników. Dlatego na kevlarach jest tyle fajnych reklam ? od ?Nice? począwszy na ?Home Plus? skończywszy.
Gdy tylko odebraliśmy je od producenta, nie mogłam się powstrzymać, żeby nie przymierzyć. Jaka byłam szczęśliwa, gdy pokrowce do motorów rozłożyłam na swojej kanapie – słowo ciałem się stało! Patryk Braun nocował u nas na Ursynowie dzień przed prezentacją drużyny w ?Złotych Tarasach?. Zrobiłam mu fotkę u Kuby w pokoju szalikowym. Potem już tylko wyjazdy z chłopakami do Poznania, Gorzowa i Gdańska, pilnowanie terminów, licencji i aktualnych badań lekarskich zawodników. I tak od planów do złota! Miałam dobry pomysł z tym przemyceniem szampanów pod kurtką na gdański finał. Wiedziałam, że się przydadzą! I było polewanie jak na GP!
Podobne artykuły:
Tagi: Blog Jawki
Kategoria: Blog Jawki | Komentarze (0)